Błędy pod lupą – tatuażysta płakał jak tatuował

Upowszechnione w ostatnich latach prowadzenia biznesu z poziomu mediów społecznościowych nie ominęło branży tatuażu. Potencjalny klient, stojąc przed wyborem jednego spośród wielu salonów, nie pozwoliłby sobie nie skorzystać z szansy przejrzenia wszelkich dostępnych portfolio, które umieszczone na profilu artysty dodają jego pracy zdecydowanej wiarygodności. Zabieg ten pozwala przyciągnąć rzeszę nowych fanów, ale wiąże się z jedną zasadniczą wadą – nie przewiduje miejsca na błędy.

Internet nie zapomina i nie wybacza. Raz  wrzucona praca prawdopodobnie pozostanie dostępna dla innych użytkowników, a bardziej doświadczeni z nich od razu wyłapią wszystkie nasze błędy, które nawet w formie screenów będą docierać do coraz większej grupy odbiorców. Jednak nie wszystkie błędy od razu przekreślą naszą popularność. Których szczególnie unikać?

Jakość przede wszystkim

Błędy oczywiście zdarzają się nawet najbardziej doświadczonym artystom, w końcu nie na wszystkie czynniki mamy wpływ. Jednak te wynikające z braku staranności i dbałości o szczegóły, nie wybronią się w żaden sposób. W końcu błędy w postaci krzywych kresek czy szczególnie rzucającej się w oczy asymetrii nie znajdą innego uzasadnienia niż pośpiech czy nierzetelność twórcy. Jedynie żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy i zadośćuczynienie, na przykład w formie vouchera na kolejny tatuaż, mogą w tej sytuacji sprawić, że błędy zostaną nam wybaczone.

Szacunek do własnego portfolio

Zrzucanie winy za słabe prace na klienta nigdy nie przysporzy nam wiarygodności i prawdopodobnie pogrzebie resztę dobrych stosunków. Na nic w końcu zda się tłumaczenie, że dostrzegalne gołym okiem błędy to nic innego, jak wybujała fantazja naszych usługobiorców, w końcu żaden szanujący się fachowiec nie wykona, w jego odczuciu, gorszącej czy odpychającej pracy. Pamiętajmy, że nasze prace są same dla siebie najlepszą reklamą, a ona nie przewiduje miejsca na błędy.

Ignorancja potęguje błędy

Najlepszą praktyką, która pozwoli zapobiec nieporozumieniu, mnożącemu błędy, jest rzeczowa komunikacja z klientem. Nie rezygnujmy z dopytywania o szczegóły, choćby sprawiało to czasem wrażenie nieczęsto spotykanej nachalności. Bądźmy sceptyczni i szukajmy pewnych potwierdzeń na własną rękę. Błędy ortograficzne, tłumaczeniowe czy te wynikające z nieznajomości symboliki, kontekstu mogą doprowadzić do sytuacji kryzysowej, z której ciężko jest czasem wyjść obronną ręką a przynajmniej bez pomocy profesjonalisty do spraw public relations.

Sztuka odmawiania

Zanim jednak popełnimy błędy niewybaczalne, które przysporzyć mogą naszemu studio niechlubnej sławy, nawet wśród fachowców całej branży tatuażu, zapoznajmy się ze starożytną sztuką mówienia „nie”.  Dobrego artysty, nie tworzy wyłącznie dobry warsztat, ale na swój sposób także skromność i umiejętność krytycznego spojrzenia na swoją twórczość. Zanim więc weźmiemy się za ocenianie cudzego dorobku, wynotujmy własne błędy, wpadki i niedociągnięcia w sposób najbardziej obiektywny i rzetelny. Znając doskonale swoje możliwości, łatwiej jest odmówić wykonania przerastającego nas zadania, w końcu nikt nie jest specjalistą od wszystkiego.

W przeciwieństwie do nieprzyznania się do wpadki i przeproszenia za błędy, odmowa nie jest powodem do wstydu.


Błędy, których można było uniknąćŹródło: @musicvaultz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *